piątek, 1 listopada 2013

Rozdział XX

Jessy
Moje własne myli jak zwykle nie dawały mi spokoju nawet w nocy!Jakoś w końcu  usnęłam.Następnego dnia zjedliśmy śniadanie,posprzątaliśmy w stajni i nakarmiliśmy konie,następnie wybrałam się sama na małą przejażdżkę do lasu.Świeże powietrze to coś wspaniałego w dzisiejszych czasach.Pogoda zapowiadała się genialnie,bezchmurne niebo i letnie słońce to doskonałe połączenie.Po godzinie zaczęłam powoli kierować się w stronę stajni.Postanowiłam jeszcze przejechać się nad rzekę.Gdy już tam dotarłam zeszłam z Feniksa i podeszłam do wody siadając na brzegu.
-Ale tu pięknie!-westchnęłam radośnie.-nagle w wodzie dostrzegłam coś błyszczącego.Wskoczyłam na dwa kamienie i pochyliłam się nad wodą.Udało mi się wyjąć błyskotkę,okazało się ,że to naszyjnik w kształcie serca,na pewno bardzo stary,coś na nim pisało,ale nie mogłam nic rozczytać.Wzięłam go ze sobą i szybko z Feniksem wróciliśmy do stadniny.
-O jesteś!-z daleka usłyszałam Julkę.
-Tak, zaraz przyjdę.- powiedziałam i zaprowadziłam Feniksa do boksu,oczywiście jeszcze go rozsiodłałam,Biegiem wróciłam do Julii 
-Zobacz na to.-pokazałam jej wcześniej znaleziony naszyjnik
-Co to takiego?- zapytała obracając go w dłoniach.
-Też nie wiem, znalazłam  go w rzece.-oznajmiłam 
-Jak myślisz ile może mieć lat?-dopytywała się dziewczyna
-Na pewno ponad pięćdziesiąt.-stwierdziłam
-Chyba więcej...Taki jest...inny.-odparła
-Takie wisiorki chyba się otwiera.-zauważyłam,Julia pomocowała się z nim dłuższą chwilę,ale na nic.
-Nie da rady...-oświadczyła z rezygnacją 
-Więc co z nim zrobimy...?-zapytałam 
-Na razie trzymaj go i nie zaprzątajmy sobie nim głowy.-poleciła Julka,zgodziłam się i żeby nie zgubić naszyjnika włożyłam go na szyję 
_________________________________________________________
Przepraszam,że długo nie pisała, głupia szkoła ;_;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz